Muzyka jest abstraktem? Czystą formą, dziejącą się w czasie?
Muzyką może być wszystko? Audio Stage to próba powiedzenia „sprawdzam”.
Specyficzna forma nazwana „audiosceniczną” to utwór napisany dla wykonawcy
innego niż muzyk. Skoro tancerz, aktor, mim nawet produkują dźwięki poprzez ruch,
oddech, kroki, uderzenia, klaśnięcia, mowę, zaśpiew – oddajmy te atuty we władanie
kompozytorowi. Niech to on zadecyduje o kształcie formy, która będąc tańcem stworzy
muzykę, a będąc teatrem – stanie się sztuką dźwięku.
-
Większość kompozytorów, nawet tych już sceną doświadczonych, omnipotentnymi
jednak nie są. Ci odważni, którzy na eksperyment się zgodzili, zaprosili więc
do współpracy twórców sceny – z jednym wyjątkiem, potwierdzającym ową regułę.
Podjęli się więc eksperymentu niełatwego przecież: współtworzenia.
-
I kolejna pokusa: czyż forma artystyczna, gdzie tancerz/aktor myśli muzyką, nie jest
lustrem sytuacji, gdzie muzyk na teren teatru wkracza? Gestem, mową, uczynkiem
– a wtedy utwór muzyczny teatrem instrumentalnym się staje. Niegdyś nowość -
klasyka. Czyż nie zabawnie byłoby zderzyć obydwie formy, patrząc co ze zderzenia
wyniknie? Gdy aktor niezupełnie TU, a muzyk nie do końca TAM?
Stąd kompozytor piąty, co wszystkie cztery audiosceny opatrzył wstępami granymi
przez muzyków, ale ze szczyptą teatraliów. Na to licząc, że jeśliby chaos miał powstać,
to jednak poczwórną klamrą owych preludiów spięty.
-
Wielopiętrowość zatem powiązań, wyborów, zależności.
-
Na koniec wreszcie: prostota inscenizacji, wielokierunkowość formy, transmisja
w sieci i dostępność późniejsza partytur. Skoro utwór audiosceniczny, to będzie go
można zagrać jako audio-
oglądających. Na wydarzeniu muzycznym, jak i teatralnym.
Niekoniecznie w centrum wielkiego miasta.
Awangarda użytkowa zatem? Powszechna, obrotowa, mobilna?
Tak, właśnie tak.
Jarosław Siwiński – koordynator projektu